Wakacje dzieciństwa nieodmiennie kojarzą mi się z małą wioską nad Wisłą. Sadami wiśniowymi i spacerami góra - dół - dom - wiślana odnoga. Ile razy zgubiłyśmy z siostrami klucze i trzeba było "włamywać się" oknem... Ile razy, po burzy szliśmy hurmą do lasu, na kanie... I potem, pachnące, smażone na blasze wiekowej kuchni. Ech....
Dziś kępa wiślana zarosła. Nie ma już gęsi, które wędrują dwa razy dziennie kamienistą drogą do rzeki, nie ma koni, a z krów zostały dwa mikro stadka. Ale i tak kocham to miejsce. I cieszę się każdym widokiem, zachwyca mnie każda burza, bo przywołuje wspomnienia wspinaczki na strych, żeby wiadro a nie podłoga łapało deszczówkę z dziurawego dachu.
Co robimy z dzieciakami na wsi? Zbieramy zioła i gawędzimy o żyjątkach. Chodzimy do sąsiadki po jajka i podglądamy kury w kurniku. Czasem ktoś chce jakąś złapać i natyka się na Koguta - obrońcę... ups... :D
Remontujemy, budujemy i marzymy o otworzeniu agroturystyki.... Bo choć nigdy nie przepadałam za pracami polowymi, nie wyobrażam sobie hodowania zwierząt, to jednak raz do roku, wyjeżdżając na wakacje, chciałabym móc napić się świeżego mleka, zjeść chrupiący chleb z własnego kamienia z masłem pachnącym trawą. Może kiedyś, na emeryturze zaproszę Was do skorzystania z oferty "Agroturystyka Willow nad Wisłą"
I cieszymy się lokalnymi warzywami. Cukinią z własnego ogródka - bo tylko to rośnie zostawione samo sobie w czerwcu.... Gotowane na kuchence turystycznej obiady smakują pyszniej niż te domowe. Marzy się nam piec, który stoi w ruinie domu. Ruina, która niezmiennie jest naszym motorem i inspiracją. Zatem jest sporo zup i sałatek. A za spécialité de la maison uznajmy póki co, pieczone w ognisku ziemniaki z masłem czosnkowym.
I znów ze sfery marzeń - chleb. Domowy, pieczony we własnym piecu, pachnący, świeży przez kilka dni...
Może pierwszego po przyjeździe, ktoś zapyta o bajkę, o gierkę, czy podobną rozrywkę, ale mija kilka dni a najlepszą zabawą jest zbity z patyków karabin i łuk. A kij i koszulka stają się flagą pirackiego okrętu. Na wołanie do stołu niezmiennie słyszę: - CO? teraz?! Przecież my robimy skryjdówkę!/ Idziemy do bazy!/ Bawimy się w chowanego!*
* niepotrzebne skreślić
Czy to ich ochroni przed nadmiernym przywiązaniem do telefonów i komputerów? Czy rozmowy przy ognisku zapadną w pamięć? Czy chodzenie po chrust i mycie się w zimnej wodzie wyrobi charakter? Uodporni na niedogodności i niepowodzenia życia codziennego?