Uwielbiam wszystkie pory roku.
Lubię zimę. Poważnie. Choć, pewnie Ci, co mnie znają wybuchną teraz śmiechem... Ale z perspektywy koca, wełnianych skarpet i fotela i śniegu za oknem... Lubię zimę. Lubię wczesne wieczory i herbatę z truskawkowym sokiem i imbirem. Ciszę spadających płatków śniegu. Spontaniczne, pospieszne ubieranie i bieg w pierwszy śnieg. Tarzanie się i robienie bałwana. Tego pierwszego. Lubię też ostatniego bałwana i obserwowanie jak dzień za dniem znika. Zmniejsza się i daje miejsce po-zimowej jeszcze trawie.
Lubię wilgoć i mróz w powietrzu. I słońce. Tę oksymoroniczną słoneczo-mroźną aurę. I w końcu, najbardziej w zimie lubię ten ostatni akord... nadejście wiosny... nieuchronne, nieuniknione, powtarzalne...
Kocham wiosnę z rodzącą się zielenią, soczystymi kolorami.Wszędobylskim mleczem i nieskoszoną jeszcze bujną trawą. Bez i żonkile. Sałatę i inne nowalijki. Chrupanie rzodkiewek, prosto z bazarku, wytartych tylko nieco o spodnie.
Absolutnie potrzebuję i wyczekuję upalnych lipcowych dni. Przesiadywania w ogrodzie z książką i gryzienia kostek lodu, które mają jeszcze posmak wypitej właśnie kawy. Kocham robić lemoniadę i patrzeć jak znika w sekundę - chłopaki czekają, mamo! Biorę rower - mówi mój 6-latek i wydaje się, że mam przed sobą nastoletniego chłopaka, który za chwilę zniknie w swoim świecie na dobre.
Ale jest coś takiego w jesieni.... że mnie urzeka. Ilekroć nadchodzi. Babie lato, wspomnienia pierwszej poważnej i jedynej miłości, chłodne wieczory i uzasadniona konieczność picia hektolitrów niezdrowej herbaty... tak na rozgrzewkę...
I jesienna kuchnia, przetwory i wchodzenie w klimat domowych wieczorów przy wspólnej pracy.... Tak powoli zaczynamy już teraz...
Niech się uczą, niech nasiąkają...
by. SW
Ale co tam, przecież taka jesień złota nie jest zła...:)
OdpowiedzUsuń