Dziś przyszła pora na pączki z dziurką, czyli amerykańskie donuts.
W moim domu smażyło się zawsze tradycyjne, okrągłe, nadziewane wiśniami. Tylko z cukrem pudrem, ponieważ lukier był produktem pogardzanym przez moją mamę :) O kolorowej posypce nie mogło być oczywiście mowy, bo ani była dostępna, ani poważana.
Zatem, czerpiąc z tradycji drożdżowego, a łącząc ją z wpływami międzynarodowymi..... robimy donuts.
Potrzebne będą:
ok. 1 kg mąki
30 dag świeżych drożdży
1,5 szklanki mleka + 3-4 łyżki ciepłej wody
2 jajka (może być 1 jajko całe i 1 żółtko)
1/2 szkl. cukru
1/3 kostki masła
1/2 łyż. soli
2 łyżki alkoholu, coby pączki nie wciągały za dużo tłuszczu (może być rum, spirytus, ja dodałam domowy ekstrakt z wanilii na bazie wódki)
Przygotowujemy zaczyn. Czyli łączymy mleko, drożdże, sól i cukier. Mieszamy, odstawiamy aż nieco urośnie. Łączymy z mąką i pozostałymi składnikami poza masłem. Mieszamy, mieszamy i mieszamy, aż ciasto będzie odchodzić od dłoni. Na końcu dodajemy rozpuszczone masło. I znów mieszamy.
Moim zdaniem sukces drożdżowego to długie wyrabianie. Dlatego, choć czasem robię je mikserem lub "w maszynie", to i tak - najlepsze jest zawsze wyrabiane ręcznie. Ciasto powinno być dość luźne, dość jednak zwarte, żeby móc formować je w pączki z dziurką :)
Wyrobione ciasto odstawiamy na ok. 2 h, żeby podwoiło swoja objętość. Następnie na stolniczkę wysypaną mąką - siup i wałkujemy na ok 1 cm placek. Wycinamy krążki, a w nich mniejsze krążki i odstawiamy na 30-40 minut, aż podrosnął.
Smażymy w garnku wypełnionym olejem. Pewnie wielu powie, że lepiej by było na smalcu, ale ja zadowalam się olejem i też jest ok.
Lukier różowy
- 2 łyżki stołowe domowego soku malinowego
- duuużo cukru pudru. Pewnie około 3/4 szklanki
Ucieramy na gładką masę i smarujemy usmażonych donatach. Posypujemy czymś kolorowym.
Ot i gotowe. Wychodzi porcja jak na ostatnim zdjęciu + nieracjonalna ilość spożytych on the spot...
Robiemy jutro :)
OdpowiedzUsuń