czwartek, 23 stycznia 2014

Winter tea time!

Nie lubię zimy. Bardzo nie lubię. 
I gdyby nie było w tym czasie Świąt Bożego Narodzenia, rozlicznych celebracji, kolędowania, prezentów etc. – zima byłaby dla mnie nie do wytrzymania.

W zasadzie jest jeszcze jedna przyczyna, dla której toleruję zaokienną szarość, śnieg i ziąb: herbata.
Do herbaty czułam feblik od zawsze. 
A od pewnego czasu nauczona azjatyckim zwyczajem – nie ruszam się nigdzie bez termosika z tym naparem.

Przepisy? Pomysły? 
Zimą najbardziej lubię herbatę z dużą ilością imbiru - rozgrzewa, pobudza komórki i chroni przed zimowymi choróbskami -  do tego trochę miodu, goździków, kardamonu, cynamonu, plasterek pomarańczy i domowy sok truskawkowy

Krok po kroku zatem:
1.   Woda się gotuje. Wyłączam. 
      I wrzucam do siteczka – herbacianego koszyczka – herbatę (używam czarnych: 
      Dareeling,  Assam lub Cejlon), kilka goździków, kilka ziaren kardamonu
      i ewentualnie 3 cm laski cynamonu.
2.   Zabiera mi to ok. minuty, w sam raz by woda nabrała odpowiedniej temperatury (ok. 98-95°C). Zalewam zawartość koszyczka.
3.   W oddzielnym kubeczku zalewam pokrojony w plasterki imbir.
4.   Herbata się parzy. Imbir się parzy. Ja kroję pomarańczę w plastry.
5.   Łączę wszystko w całość, dodaję soku  truskawkowego, malinowego lub nieco miodu (ale miód wtedy gdy herbata nieco przestygnie – szkoda tracić jego dobroczynne działanie, patrz TU…)

-by an.





1 komentarz :

  1. Jeszcze lepsze efekty daje zmiksowanie imbiru blenderem z odrobiną soku z cytryny :-))

    OdpowiedzUsuń